środa, 22 lutego 2012

Holy Whine Info #8: I'm back, baby!

Dziś krótko, ale chyba treściwie... Słyszałem, że zwątpiliście Państwo w reaktywację, którą tak szumnie zapowiadałem w poniższej notce? Eh, przyznam bez bicia, że tyle rzeczy się ostatnio narobiło w moim życiu (w większości pozytywnych :D!), które skutecznie odpędzały mnie od komputera i ewentualnego pisania na blogu. Jednak ten stan, przynajmniej w niewielkim stopniu, uległ zmianie i mam zamiar powrócić do blogowania. Zwłaszcza, że znowu powróciły chęci i... tematy.

Póki co, mogę napisać, że dalej zamierzam grać w WoWa casualowo, ale to granie będzie już... Jakby to określić... Bardziej poukładane. Tak, to jest chyba w miarę dobre określenie, które nie zdradzi za dużo szczegółów, a które jednocześnie zasieje ziarnko niepewności. Uhhh... Luney stał się tajemniczy! Taaak... Zostawmy jednak póki co te sprawy i przejdźmy do tych trochę bardziej technicznych, związanych z blogiem.

Również tutaj nic się nie zmieni. Plan stuletni zakładał, że od teraz (czyt. od jakichś 2 miesięcy) będę opisywał na łamach Holy Whine'a wszelkie obcowania z grami różnego rodzaju, co jednak nie zmienia faktu, że głównym tematem ciągle pozostanie World of Warcraft. Różnicą w tym ostatnim zagadnieniu będzie jednakowoż brak więzów, które powodowały, że tematy skupiały się tylko na prieście. A oznacza to ni mniej ni więcej, że niżej podpisany stanie się Waszym osobistym kucharzem, który z gigantycznej kupy mielonego mięsa wybierze tylko te najlepsze informacje o World of Warcraft i stworzy z nich zjadliwy kotlet mielony podany w przystępnej formie (ta metafora ostatecznie wyszła chyba jakoś tak mało smacznie...). W tym miejscu jednak chciałbym zostawić sobie otwartą furtkę, bo nigdy nic nie wiadomo co strzeli mi do głowy i możliwe, że w MoPie zakocham się w Monku jak we własnej ręce, która pozwala mi nie tylko pisać na klawiaturze (chodzi oczywiście o tę lewą). A takie zauroczenie może spowodować powrót do monotematyczności bloga. Jak to mawiają, niczego nie można wykluczyć, zwłaszcza jeśli to jest mój blog i to ja tu rządzę! Tak, jest. To miało zabrzmieć AŻ tak egoistycznie.

Na koniec chciałbym serdecznie podziękować wszystkim za ciepłe słowa, których spora liczba przewinęła się pod poprzednimi notkami. Za te hejterskie też dziękuję, bo to zawsze jakieś urozmaicenie w natłoku tych wszystkich pochwał (no ileż można tego czytać! :)). Liczba odwiedzin bloga, co oczywiste, spadła, ale nie na tyle, aby załamywać ręce. Ponad 200 unikatowych wejść dziennie, kiedy od prawie 2 miesięcy nic się tu nie działo, mówi samo za siebie. Dzięki raz jeszcze i mam nadzieję, że po tej notce wpadniecie tutaj znowu ponownie, bo... I'm back, baby!

5 komentarzy:

  1. Masz zbyt wybujałe ego by wziąć krytykę na klate - więc piszesz o "hejterstwie".So sweet.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nom, bo pisanie, że (tu cytat) jestem kretynem, to takie konstruktywne :D. O ego wiem, w końcu jest moje!

    OdpowiedzUsuń
  3. imo na battlenet moglbys podtrzymywac jakies dramy, by bylo co czytac:D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się ciesze z Twojej decyzji bo fajnie się czyta Twoje wypociny.
    ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ja sie przyznam ze tego nie czytam.Co mnie obchodza jakies inne gry.
    To tak jak ,,kibolowi''powiedzmy legii warszawa dac do czytania artykul o rozgrywkach krykieta w Indiach

    OdpowiedzUsuń