poniedziałek, 26 marca 2012

Koniec z blogiem

Dzisiaj postanowiłem skończyć z pisaniem na tymże blogu. Od teraz będę swoje notki umieszczał na innym, bardziej popularnym serwisie o World of Warcraft.

Nie martwcie się, moje wpisy dalej będą zawierały specyficzny klimat (o ile w ogóle mają), nikt mi nie będzie narzucał o czym dokładnie mam pisać. Zmieni się tylko szata graficzna wokół wpisu i tyle.

Jeśli współpraca z battlenetem nie wypali (w co wątpię), to na pewno jeszcze tu wrócę. Póki co, strona zostaje (dopóki nie skończy się roczny "wykup" domeny), aby można było korzystać z moich priestowych poradników.

Nie pozostaje mi już nic innego jak zaprosić Was do przeczytania moich wpisów na łamach wow.battlenet.pl tutaj!

czwartek, 15 marca 2012

19 marca coraz bliżej!

Dziś krótko. Czemu? Bo jak to zwykle bywa, nic nie wskazuje, że nadciąga burza. Innymi słowy: przed 19 marca ciężko o czymkolwiek pisać, bo Blizzard milczy jak zaklęty, aby tego jedynego dnia zalała nas fala informacji.

A co się odbywa 19 marca? Wtedy właśnie schodzi klauzula tajności dotycząca Mists of Pandaria. I takie, np. MMO-Champion będzie wreszcie mogło udostępnić nam wszelkie nowinki związane z najnowszym dodatkiem do World of Warcraft, jakie zdradzili autorzy na swojej konferencji. Co ciekawe, ta już się odbyła, więc autorzy serwisów mają sporo czasu, aby takie informacje już przygotować i poskładać do kupy. Nam pozostaje tylko czekać.

Czy 19 marca dowiemy się kiedy zostanie wydany dodatek? Na 100% nie. Czy dowiemy się kiedy wystartuje beta? Data, moim zdaniem, nie padnie, ale obstawiam, że beta rozpocznie się 2-3 tygodnie po 19 marca. Czemu? Gdyż w przypadku Cataclysmu tak właśnie było. Oczywiście scenariusz nie musi się w tym przypadku powtórzyć, jednak Blizzard lubi być rutynowy, więc liczę, że jednak niniejsza plotka się sprawdzi.

"Ale jak to? Beta? Już? Tak szybko?" - spytają ci co bardziej sceptyczni czytelnicy. Tak, uważam, że ten termin jest możliwy, jednak pamiętajcie, że każda wczesna beta to produkt straszliwie okrojony. Takie chuderlawe dzieciątko. Cataclysm na początku bety miał ograniczenie do 82 levelu, posiadał tylko dwie działające lokacje (Mount Hyjal oraz Vash'jr) i niedostępne były wszystkie nowe instancje. Nie wspominam już nawet o masakrycznej ilości bugów oraz tym, że ostatecznie większość rzeczy, które już wydawały się wartościami niezmiennymi (np. Mount Hyjal od 78 levelu) uległy przeobrażeniu w wersji LIVE. Tak, to będzie beta, ale bardzo, bardzo wczesna. A to oznacza, że gildie wciąż progressujące Dragon Soula nie mają powodu, aby panikować.

Oczywiście, jeśli ta beta wystartuje, to będę tam już następnego dnia. A to oznacza, że wpisów na blogu będzie zdecydowanie więcej. Przybędzie również notek na Twitterze, gdzie podzielę się z Wami najświeższymi doznaniami. Taaak... Nie pozostaje mi chyba nic innego jak napisać te dwa popularne w moim przypadku słówka: STAY TUNED!

niedziela, 11 marca 2012

Nowy SoR to hańba! Czy aby na pewno?

Ojjj zawrzało! Po opublikowaniu pierwszych informacji dotyczących nowego Scroll of Resurrection część osób zaczęła wypluwać ogromne ilości piany z ust. I nie miało znaczenia czy ktoś jest przedstawicielem tak zwanych hardcorów czy niedzielniaków. Każdy uważa, że free 80 level i gear na poziomie Trial of the Crusader 10-player normal to jakiś skandal. "Niedługo dadzą pewnie płatną usługę, dzięki której po wpłaceniu na ich konto 30 "eurasków" otrzymamy chara full epix 85 level" - podobnych opinii na polskich forach można znaleźć dziesiątki. Czy jednak takie osoby zastanowiły się chociaż przez sekundę nad skutkami płynącymi ze zmian w SoRze? Czy to aby na pewno jest takie ogromne "złooooo"?

Ja na szczęście podszedłem do tej sprawy z dystansem. Jakby nie patrzeć, gram w World of Warcraft od praktycznie samiutkiego początku i wylevelowałem podczas tych 8 lat niezliczone ilości altów. Cóż, musi to oznaczać, że jako typowy przedstawiciel państwa zwanego potocznie Polską (bo oficjalna nazwa jest trochę dłuższa, Panowie czepialscy) powinienem w niniejszym wpisie zjechać Blizzarda od stóp do głów. Ba, musiałbym nawet pamiętać, aby co drugie zdanie brzmiało mniej więcej tak: "JA MUSIAŁEM SAM LEVELOWAĆ TE WSZYSTKIE ANIMKI, A WY TERAZ DAJECIE INNYM OD RAZU 80 LEVEL??? ŻĄDAM REKOMPENSATY!". Niestety, ku niewątpliwej uciesze części czytelników, nie uczynię tego. Co gorsza, pochwalę Blizzarda. Zdrajca narodu czy może głos rozsądku?

OK, odstawmy te wszystkie nasze Polskości i przez chwilę zastanówmy się na poważnie co taki SoR daje NAM, a nie INNYM. Pomijając ewentualnego mounta, to w szerszej perspektywie zyskujemy coś znacznie ważniejszego. SoR jest cholernie atrakcyjny, przyzna to chyba każdy. Więc myślę, że w najbliższym czasie World of Warcraft może odnotować... skok liczby subskrybentów. A to oznacza przede wszystkim krótsze kolejki na BG/DnG/LFR. Sądzę, że każdy z Was zapisując się na którąś z tych rzeczy miewał już stany nerwicowe spowodowane horrendalnymi czasami oczekiwania. Więcej ludzi to też więcej ofert na AH, większa konkurencyjność i tym samym niższe ceny (aczkolwiek dobre to jest tylko dla tych, co jedynie skupują itemki). Nie muszę chyba wypisywać więcej zalet pojawienia się większej liczby graczy na serwerach, bo każdy kto wie jak to jest na umierającym realmie (vide Ravenholdt) zdaje sobie sprawę, że więcej ludzi oznacza bardziej komfortową grę.

No dobra, a co w takim razie z pretensjami oto, że ktoś coś dostaje gratis, kiedy my musieliśmy na to pracować (jeśli grania można w ogóle tak nazwać) tygodniami. Chłopaki (i dziewczyny), naprawdę, czy wycięcie z gry tego nudnego rozdziału na 1 postaci aż tak Was boli? Co w tym złego, jak do 80 levelu i tak spędza się czas na samotnym ciułaniu poziomów. Niestety, levelowanie w World of Warcraft nie jest już typowym przedstawicielstwem podstawowych cech MMORPG. To jest teraz zwykły single player połączony z ewentualnym co-opem w postaci szybkich i łatwych instancji. Spotykasz czwórkę nieznajomych, często pewnie nawet się nie witacie na chatcie, po czym po 15 minutach rozchodzicie się również bez słowa. Gdzie tutaj MMORPG?

Postawmy sprawę jasno. Blizzard stara się przyciągnąć do tej gry jeszcze resztki osób. Wiadomo, że chodzi im o kasę. Ale w tym przedsięwzięciu nastawionym na czysty zysk starajcie się wyniuchać też zalety dla osobników naszego pokroju, czyli... Zwykłych graczy. Osobiście wolę, aby kilka tysięcy osób dostało darmowy 80 level i parę zielonek niż siedzieć w Orgrimmarze i lamentować, że od 40 minut nie mogę znaleźć grupy na Baradin Hold 25-player.

czwartek, 8 marca 2012

Przecież wszystko jest w porządku!

W ostatnim czasie na łamach MMO-Champion ukazał się miniwywiad z Encounter Designerem Blizzarda, który wzbudził sporo kontrowersji w światku WoWa. Cóż, zapewne część z Was zna moje zdanie na temat dwóch ostatnich contentów w World of Warcraft (w skrócie: uważam je za dwa najgorsze w dziejach), więc nie powinno Was chyba dziwić, że również w mojej głowie zaczęły kłębić się nieciekawe myśli po przeczytaniu niektórych odpowiedzi Pana Scotta.

Ale po kolei. Jak to z tym Cataclysmowymi contentami było? Nie da się ukryć, że kiedy przyjdzie dzień ostatecznego podsumowania tegoż dodatku, to będzie mi bardzo ciężko ocenić jednoznacznie czy jestem z niego zadowolony czy raczej zdegustowany. Bo Tier11 (pierwszy content Cataclysmu) okazało się szalenie interesującym, wciągającym i wymagającym contentem. Na mojej liście nie bez przyczyny umieściłem go na przysłowiowym piedestale, gdyż, pomimo niewielkich wad (które swego czasu wypisałem na łamach Holy Whine), zawierał wręcz połacie pozytywów. Spora liczba encounterów, które w znacznej większości działały od początku bardzo dobrze. Interesujące mechaniki, które pamięta się do dziś. Wymagający poziom trudności, ale nie na tyle wysoki, aby spędzać na bossie od 2 do 3 miesięcy (gildii podobnej do Accidentally każdy z bossów nie zajął więcej niż 3 tygodni progressu). Content złożony z trzech instancji powodował, że nie byliśmy zanudzani jednym klimatem, czuć było różnorodność. Mógłbym tak jeszcze długo, ale chyba nie o tym miałem dzisiaj pisać. A co z pozostałymi contentami?

Firelandy i Dragon Soul to niestety ewidentne wyjścia na skróty. Czy Blizzard sam już zapomniał o swojej maksymie, która mówi, że lepiej robić duże (chodzi o ilość bossów) contenty, ale rozdrobnione pomiędzy 2-3 instancje? Czemu NIKT teraz nie przypomina tych słów? Tak naprawdę Firelandy i Dragon Soul mogłyby stanowić podwaliny pod... pojedynczy content, ale robienie z tego dwóch to już ostra przeginka. Zwłaszcza, że Blizzard w ordynarny wręcz sposób przedłuża sztucznie progress danej "półinstancji" poprzez wpychanie tam jednego cholernie ciężkiego encountera. Patrz: Ragnaros w Firelandach i Spine w Dragon Soulu. "Dobra chłopaki, tutaj walniemy tego obłędnie ciężkiego bossa, aby te półgłówki nie skończyły za szybko naszego nowego raidu. Oczywiście później, po powiedzmy 2-3 miesiącach, walniemy taki nerf, że wszyscy poczują się usatysfakcjonowani".

Taaak... Dwa ostatnie contenty świadczą o tym, że albo Blizzard oddelegował już większość załogi do pracy nad Titanem i Diablo 3 albo zdaje sobie sprawę, że World of Warcraft nie odnotuje ponownego wzrostu subskrybentów. Albo wręcz jedno i drugie. To by tłumaczyło dlaczego Zamieć tworzy instancje "pisane na kolanie". Mają one przytrzymać przy grze jeszcze tych największych maniaków, co pozwoli wydoić z tego krówska ostatnie soki nim zdechnie ze starości.

Oczywiście to tylko moje domysły, nikt nie może być pewnym tego jakie zamiary ma Blizzard. Ale spodziewałem się, że odrobina szczerości z ich strony nie zaszkodzi. Że już przestaną wciskać nam kit. A tu niespodzianka! Wspominany wcześniej Pan Scott daje popis fantastycznego PR-u, który można przyrównać do propagandy sukcesu. Jak za "dobrych" czasów.

Nie będę analizował całego wywiadu, ale skupię się na pytaniu, które brzmiało mniej więcej tak: "co się wam nie udało?". Kiedy je przeczytałem, oczywiście nie znając jeszcze odpowiedzi, liczyłem na jakiś mini esej związany z tym, co rzeczywiście nie poszło zgodnie z planem. Obniżyłem więc wzrok o jedną linijkę i... Czytam... "... heroic 5-many były za trudne na początku dodatku...", "ostatnio dodane heroic 5-many miały zadowalający poziom trudności..."... I... Chwila, moment... TO JUŻ? Czy ten Pan (Scott) właśnie zakończył odpowiedź na pytanie "co wam nie wyszło"? Do cholery jasnej, czy Ci ludzie robią z nas debili czy już skretynieli na tyle, aby sądzić, że wszystko jest w porządku?

O ile od zawsze podchodziłem do decyzji Blizzarda ze zrozumieniem, nawet jeśli były to decyzje nie do przyjęcia dla większości graczy, tak teraz jestem po prostu w kropce. Jak spojrzałem na ten wywiad już po jego lekturze, to moje myśli krążyły wokół angielskiego stwierdzenia "what the fuck"... Czuję, i chyba nie skłamię, że Mists of Pandaria to dla Blizzarda ostatnia deska ratunku. Jeśli najbliższy dodatek uderzy w dno i nie odbije się od niego w żaden sposób, to prawdopodobnie pożegnamy nasze ulubione MMORPG na zawsze...

PS. Wszystkim czytelniczkom bloga składam życzenia z okazji Dnia Kobiet! Oby epiki były jeszcze bardziej fioletowe, a smoki padały gęsto i często ;).

poniedziałek, 5 marca 2012

Holy Whine Info #9: Powrót do ćwierkania!

Dzisiaj krótko, bo nie ukrywam, że nie mam w głowie na razie tematu do szerszego opisania (każda notka wpierw powstaje w mojej głowie 1-2 dni przed złożeniem jej do kupy; najczęściej dzieje się to w kiblu... hmmm...). Tak jest, wracam do Twittowania.

Jak wiecie, wcześniej zrezygnowałem z Twittera, z różnych powodów. Teraz wracam, ale bądźmy szczerzy: będę tam głównie pisał o sprawach związanych z blogiem, WoWem i graniem (pewnie na PS3). Czyli nudy. Ale co zrobić, kiedy mamy sezon ogórkowy, zarówno w świecie World of Warcraft, jak i tym gierkowym (stąd też brak pomysłów na notki). Spokojnie jednak, na horyzoncie już widać betę Mists of Pandaria (będę tam!) oraz kilka niezłych premier (Max Payne 3................... Ah, blog, tak... Sorry, zamyśliłem się), więc czas wpisów pełnych mojego dziecięcego podniecenia dopiero nadejdzie. Oczywiście Twitter jest serwisem, który nie pozwala na rozpisywanie się (prawie każdą swoją notkę muszę tam skracać...), dlatego to blog będzie tym głównym miejscem do dzielenia się wrażeniami. Ćwierkać będę tylko o rzeczach, które nie nadają się na dłuższą notkę na Holy Whinie.

Czy będę dalej pisał o ewentualnym progressie, kiedy ten już nadejdzie? Możliwe, ale wszystko zależy od paru czynników ;).