czwartek, 1 marca 2012

World of Warcraft PL już niedługo

Zdziwieni tytułem notki? Zazwyczaj jak byłem czegoś niepewny, to dodawałem na końcu znak zapytania. "World of Warcraft PL już niedługo?" - brzmi inaczej, prawda? Hmmm... Jeśli sam o tym wspominam, to znaczy, że chyba nie popełniłem literówki? Czyżby luney miał wujka w Blizzardzie i już coś na temat polonizacji WoWa wie? Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu jestem przekonany, że polska wersja naszego ulubionego MMORPG to kwestia czasu, a nie decyzji.

Skąd tego typu przypuszczenia? Podam Wam dwa powody, dla których tak uważam. Pierwszy z nich, przyznam bez bicia, wzbudził moje ogromne zdziwienie, gdyż sądziłem, że po prawie 8 latach Blizzard nie będzie już inwestował pieniędzy w żadną lokalizację i że ta portugalska będzie ostatnią. A tu nagle BUM! Dowiadujemy się, że włoska wersja World of Warcraft ukaże się na dniach. To dało mi do myślenia, bo przecież Blizzard traktuje od zawsze rynek włoski i polski podobnie, to znaczy, zawsze szliśmy w parze z Włochami. Jak oni coś dostawali, to znaczyło, że my zaraz to samo otrzymamy w naszej wersji. I na odwrót. Nie da się ukryć, że od tego momentu musiałem dokładniej przyjrzeć się całej tej "aferze" z polskim WoWem.

Ale nim do tego przejdę zastanówmy się nad jeszcze jednym aspektem tej sprawy. Czy rynki włoski i polski są wystarczająco duże, aby opłacało się wypuszczanie lokalizacji dla tych państw? Moim zdaniem, w tym momencie, nie bardzo. WoW swoje lata świetności ma już za sobą, nie ma co ukrywać, że teraz pozostała już tylko równia pochyła. MMORPG Blizzarda nigdy już nie przebije swojego rekordu subskrybentów. Ba, sądzę, że graczy będzie ubywało regularnie aż do ostatnich dni World of Warcraft, czyli momentu, w którym Zamieć zawiesi ostatecznie projekt (wyobrażacie sobie ten dzień? Ja póki co nie). Dodatki jedynie przyhamują spadki, ale nie będą w stanie ich zatrzymać. W takim razie, po co Blizzard w ogóle chce wydawać pieniądze na lokalizacje, które po pierwsze dotyczą rynków małych, a po drugie dotyczą gry zmierzającej (bardzo wolno, ale zawsze) ku końcowi?

Dla mnie osobiście istnieje tylko jedna odpowiedź. Blizzard chce po prostu budować swoją reputację, tak zwany image firmy. Nawet jeśli polonizacja przyniesie straty, to wśród polskich fanów Warcrafta będzie panowało przekonanie, że taka ogromna firma jak Blizzard dostrzega Polskę i "robi nam dobrze" serwując profesjonalną polską wersję ich produktu. I dzięki temu szansa, że sięgniemy po inne ich gierki jest bardzo wysoka.

Dobra, ale wróćmy do tematu. Miałem przecież podać dwa powody, dla których sądzę, że WoW PL to kwestia czasu. Jeden już znacie (dla przypomnienia: wydanie włoskiej wersji World of Warcraft). Drugim jest... Ponowna współpraca Blizzarda z CD-Projektem. O tym fakcie wiemy już od jakiegoś czasu, jednak nikt wtedy nie wiązał tego wydarzenia z polonizacją WoWa, gdyż Blizzard nigdy nie zlecał przetłumaczenia ich najpopularniejszego MMORPG zewnętrznym studiom. Jednak w przypadku włoskiej wersji to się zmieniło. A jak dodam jeszcze, że CD-Projekt tłumaczył już poprzednie dzieło Blizzarda (Warcrafta 3), które ogłoszono jedną z najlepszych polonizacji w dziejach, to... Czy trzeba pisać coś więcej?

No i na dokładkę, jakby na potwierdzenie moich teorii, CD-Projekt dał nam już przedsmak tego co, moim zdaniem, zbliża się wielkimi krokami. Na polskim rynku ukazały się przecież tokeny zabezpieczające (po horrendalnych cenach, ale to temat na inny wpis) oraz spolonizowane pudełka i instrukcje do World of Warcraft. Biorąc pod uwagę fakt, że pewnie polonizację będzie trzeba ściągnąć w formie dodatkowego patcha, to powyższe zagrania wprowadzają nas idealnie w klimaty WoWa po polsku.

Oczywiście, zakładam, że jest tam jakaś niewielka szansa, że mogę się mylić. Ale wszystko na niebie i ziemi wskazuje, że Desperacka Modlitwa, Armia Umarlaków i innego tego typu umiejętności już niedługo pojawią się na naszych monitorach.

4 komentarze:

  1. Mam tylko nadzieję na aktorów z Wacrafta III. Głos Arthasa był niesamowity, fajnie by go było usłyszeć w WoWie. Swoja droga ciekawe czy wyjdzie razem z MoPem...

    OdpowiedzUsuń
  2. na prima aprilis to zawcześnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. w sumie fajnie :). Nigdy nie miałem z angielskim problemów, wręcz jest to mój drugi jezyk urzędowy, ale mimo wszystko zawsze lubiłem polonizacje gier. Fakt, że czasem wychodziły lepiej, a czasem gorzej, a czasem zupełnie do śmiechu (vide pamiętne spolszczenie HoMM2), ale to widomy znak tego, że firma nie traktuje graczy po macoszemu. Tym bardziej taka produkcja jak WoW, gdzie są tony tekstu i od groma niuansów językowych, z których część na przykład będzie zrozumiała tylko dla tych co grali w Warcrafta 2, albo lubią (i przede wszystkim - znają) angielskie kalambury. Jeśli luney twoje przewidywania są słuszne to przed tłumaczami kawał iście tytanicznej roboty

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze - bardzo konkretny wpis, argumentujący nadchodzącą polonizację WoWa. +

    Po drugie - na co komu polonizacja w grze, w której "przeklikuje" się wszelkie dialogi i dąży do zdobycia expa w jak najszybszym czasie (zarówno grając mainem jak i altem).
    W tej grze rajdy (ew. PvP) mają największe znaczenie - kto pierwszy ubije bossa, pozna mechanikę walki dającą killa, osiąga sukces i może cieszyć się wysokim miejscem w rankingu wow-progress lub innym.

    Nie mam nic przeciwko polonizacji tej gry. Mam tylko nadzieję, że nikt nie odwali fuszerki. U mnie w pracy fuszerka kończy się wypowiedzeniem umowy, w branży gier pl... kolejną spartoloną polonizacją.
    Pozdrawiam polski beton!

    OdpowiedzUsuń