czwartek, 8 marca 2012

Przecież wszystko jest w porządku!

W ostatnim czasie na łamach MMO-Champion ukazał się miniwywiad z Encounter Designerem Blizzarda, który wzbudził sporo kontrowersji w światku WoWa. Cóż, zapewne część z Was zna moje zdanie na temat dwóch ostatnich contentów w World of Warcraft (w skrócie: uważam je za dwa najgorsze w dziejach), więc nie powinno Was chyba dziwić, że również w mojej głowie zaczęły kłębić się nieciekawe myśli po przeczytaniu niektórych odpowiedzi Pana Scotta.

Ale po kolei. Jak to z tym Cataclysmowymi contentami było? Nie da się ukryć, że kiedy przyjdzie dzień ostatecznego podsumowania tegoż dodatku, to będzie mi bardzo ciężko ocenić jednoznacznie czy jestem z niego zadowolony czy raczej zdegustowany. Bo Tier11 (pierwszy content Cataclysmu) okazało się szalenie interesującym, wciągającym i wymagającym contentem. Na mojej liście nie bez przyczyny umieściłem go na przysłowiowym piedestale, gdyż, pomimo niewielkich wad (które swego czasu wypisałem na łamach Holy Whine), zawierał wręcz połacie pozytywów. Spora liczba encounterów, które w znacznej większości działały od początku bardzo dobrze. Interesujące mechaniki, które pamięta się do dziś. Wymagający poziom trudności, ale nie na tyle wysoki, aby spędzać na bossie od 2 do 3 miesięcy (gildii podobnej do Accidentally każdy z bossów nie zajął więcej niż 3 tygodni progressu). Content złożony z trzech instancji powodował, że nie byliśmy zanudzani jednym klimatem, czuć było różnorodność. Mógłbym tak jeszcze długo, ale chyba nie o tym miałem dzisiaj pisać. A co z pozostałymi contentami?

Firelandy i Dragon Soul to niestety ewidentne wyjścia na skróty. Czy Blizzard sam już zapomniał o swojej maksymie, która mówi, że lepiej robić duże (chodzi o ilość bossów) contenty, ale rozdrobnione pomiędzy 2-3 instancje? Czemu NIKT teraz nie przypomina tych słów? Tak naprawdę Firelandy i Dragon Soul mogłyby stanowić podwaliny pod... pojedynczy content, ale robienie z tego dwóch to już ostra przeginka. Zwłaszcza, że Blizzard w ordynarny wręcz sposób przedłuża sztucznie progress danej "półinstancji" poprzez wpychanie tam jednego cholernie ciężkiego encountera. Patrz: Ragnaros w Firelandach i Spine w Dragon Soulu. "Dobra chłopaki, tutaj walniemy tego obłędnie ciężkiego bossa, aby te półgłówki nie skończyły za szybko naszego nowego raidu. Oczywiście później, po powiedzmy 2-3 miesiącach, walniemy taki nerf, że wszyscy poczują się usatysfakcjonowani".

Taaak... Dwa ostatnie contenty świadczą o tym, że albo Blizzard oddelegował już większość załogi do pracy nad Titanem i Diablo 3 albo zdaje sobie sprawę, że World of Warcraft nie odnotuje ponownego wzrostu subskrybentów. Albo wręcz jedno i drugie. To by tłumaczyło dlaczego Zamieć tworzy instancje "pisane na kolanie". Mają one przytrzymać przy grze jeszcze tych największych maniaków, co pozwoli wydoić z tego krówska ostatnie soki nim zdechnie ze starości.

Oczywiście to tylko moje domysły, nikt nie może być pewnym tego jakie zamiary ma Blizzard. Ale spodziewałem się, że odrobina szczerości z ich strony nie zaszkodzi. Że już przestaną wciskać nam kit. A tu niespodzianka! Wspominany wcześniej Pan Scott daje popis fantastycznego PR-u, który można przyrównać do propagandy sukcesu. Jak za "dobrych" czasów.

Nie będę analizował całego wywiadu, ale skupię się na pytaniu, które brzmiało mniej więcej tak: "co się wam nie udało?". Kiedy je przeczytałem, oczywiście nie znając jeszcze odpowiedzi, liczyłem na jakiś mini esej związany z tym, co rzeczywiście nie poszło zgodnie z planem. Obniżyłem więc wzrok o jedną linijkę i... Czytam... "... heroic 5-many były za trudne na początku dodatku...", "ostatnio dodane heroic 5-many miały zadowalający poziom trudności..."... I... Chwila, moment... TO JUŻ? Czy ten Pan (Scott) właśnie zakończył odpowiedź na pytanie "co wam nie wyszło"? Do cholery jasnej, czy Ci ludzie robią z nas debili czy już skretynieli na tyle, aby sądzić, że wszystko jest w porządku?

O ile od zawsze podchodziłem do decyzji Blizzarda ze zrozumieniem, nawet jeśli były to decyzje nie do przyjęcia dla większości graczy, tak teraz jestem po prostu w kropce. Jak spojrzałem na ten wywiad już po jego lekturze, to moje myśli krążyły wokół angielskiego stwierdzenia "what the fuck"... Czuję, i chyba nie skłamię, że Mists of Pandaria to dla Blizzarda ostatnia deska ratunku. Jeśli najbliższy dodatek uderzy w dno i nie odbije się od niego w żaden sposób, to prawdopodobnie pożegnamy nasze ulubione MMORPG na zawsze...

PS. Wszystkim czytelniczkom bloga składam życzenia z okazji Dnia Kobiet! Oby epiki były jeszcze bardziej fioletowe, a smoki padały gęsto i często ;).

9 komentarzy:

  1. Nie wiem czego sie spodziewales Luney, ONI nigdy sie do bledu nie przyznaja i zawsze wiedza najlepiej ;) A gracze to tylko prosza i placza a o grze pojecia nie maja.
    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzis nie zgodze sie z niczym co napisales.
      Pierwsze raid dungeony hc ktore chwalisz moze i byly fajne dla gracza accidentaly.(sam kiedys napisal jak to jest na randomie)Ale dla wielu graczy poczatek okazal sie za trudny po farmieniu np 25 icc.Znam ludzi ktorzy dostali bana za kikanie z lfg.Wielu slabszych i tych co maja malo czasu sie zniechecilo i blizz dostal po kieszeni.Zauwazylem to w naszej gildii ilu odeszlo wlasnie tych slabszych i majacych malo czasu by gonic z gs innych.A dla blizza kazdy gracz to wplata bez znaczenia jak gra/
      Ragnarosa natomiast uwazam za bardzo ciekawego bossa.
      Natomiast przyczyna twojego niezadowolenia moze byc to iz ,zostala calkowicie przetasowana hierarchia gild.Bo niegdys najlepsze gildie szly na raid z itemkami np 391 i mialy przewage nad innymi, a teraz itenki 384 okazaly sie lepsze niz te z 391.I wszystko sie posypalo.(nie wspomne o banach)
      Ale blizz spadek sprzedazy Pre-p powstrzymal i dlatego sa zadowoleni.
      Mysle ze gildie progresywne na razie lekko odposcily ale od nowego dadatku rusza ze zmieniana taktyka

      Usuń
  2. Zgadzam sie z autorem bloga.
    Gram w wowa bardzo dlugo ale przygode na globie rozpoczalem dopiero od cataclismu.
    Poczatkowo zakochalem sie w zmienionym Azeroth, jak juz wylvlowalem postac, bylem zdumiony (korzystnie) poziomem trudnosci zarowno na 5 osobowkach jak i lokacjacgh raidowych.

    Jednak z kazdym kolejnym patchem jest coraz gorzej.
    Zero trudnosci (poza wyjatkami wymienionymi pzrez autora bloga), zero satysfakcji, zero klimatu, NUUUUda

    Gra mmo w zalozeniu jest gra wieloosobowa, zmuszajaca graczy do tworzenia roznego rodzaju grup, dzieki ktorym udaje im sie pokonac co silnieszych wrogow i sprostac coraz wiekszym wyzwaniom - zawiazuje sie rywalizacja zarowno pomiedzy pojedynczymi graczami jak i pmiedzy grupami tworzonymi przez tych graczy.
    Aby tworzyc takie grupy wymagana jest komunikacja czyli to co sprawia ze gry mmo sa tak popularne i wciagajace.

    A co zrobil blizz ?

    - zlikwidowanie q wymagajacych grupy do ich ukonczenia - efekt zmniejszenie komunikacji
    - aby lvlowc postac nie trzeba sie nigdzie ruszac ani z nikim rozmawiac, przeciez jest lfg. Czyli blizz zabija to co przyciaga ludzi do mmo - efekt zmniejszenie komunikacji
    - raidy - nie trzeba nalezec do zadnej gildii przeciez jest lfr, ktorego poziom trudnosci jest zenujaco niski - efekt jak wyzej
    - raidy poziom normal - byly latwe i wialo na nich nuda, teraz po nerfach sa niewiele trudniejsze od lfr, byle jaki random jest w stanie zabic wszystkie bosy bez najmniejszego problemu - czyli jak wyzej
    - world pvp - NIE ISTNIEJE - bo spotkac kogos na podobnym poziomie ciezko - w koncu wszyscy stoja w capital city i tp do insty i z insty.
    Z reszta roznice sprzetowe pomiedzy lvlami sa tak ogromne, ze world pvp ma sens dopiero na 85 lvlu i ze sprzetem na poziomie 4k resi.
    Chyba, ze ktos jest masochista i lubi ginac na hita :P

    Podsumowujac, to co robi obecnie blizzard z world of warcraft to strzal we wlasne kolano.
    Podejrzewam, ze spisali wow na straty, a kolejne contenty to tylko przyslowiowe wyciskanie cytryny
    Jezeli w MoP podejscie bliza pt "im latwiej tym lepiej" sie nie zmieni to bedzie to tylko gwozdz do trumny

    OdpowiedzUsuń
  3. tyle ze jest mniej takich osob jak ty ktore lubia wymagjaace encountery a blizzard idzie pod wieksza liczbe graczy co jest logiczne i zrozumiale.kthxbye.nerd rage is nerd

    OdpowiedzUsuń
  4. Blizzard albo nie zdaje sobie sprawy, albo "wyciska cytryne" bo postawil krzyzyk na wow`ie (ta druga opcja wydaje mi sie bardziej prawdopodobna.
    Moze i jest wiecej graczy, ktorzy lubia latwe encountery, tyle, ze wedlug mnie sa to gracze "weekendowi" - szybko przyjda, szybko wszystko zdobeda i zobacza...a potem przerzuca sie na inna "ciekawsza i bardziej wymagajaca gre...plus odejda core gracze, zawiedzeni posunieciami blizzarda...dlatego to jest strzal w kolano

    OdpowiedzUsuń
  5. otóż to :). A do Pana Anonima, który uważa, że mój wpis był nerd ragem, to cóż... Jak wielokrotnie pisałem: każdy może sobie moje notki tłumaczyć jak chce ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeciez ci gracze weekendowi, casuale, sa jak woda dla spragnionego blizzarda. Graja nieduzo = nie generuja ruchu na serwerach. Nie placza, cos tam pograja, posiedza godzine a abonament placa taki sam jak hardkory ktore exploituja, kloca sie z blizzem, żądaja, no i pluja na dobrego wujka blizzarda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety, nie masz racji. Whinerami w większości są Ci niedzielni gracze. Obejrzyj sobie blueposty przez 1-2 miesiące, a zobaczysz, że mam rację :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Co wy gadacie nowy dodatek nowe EPIKI do zdobycia xD a liczy się coś więcej? ;)

    OdpowiedzUsuń